Nie ma dosadniejszego sposobu na ukazanie absurdów religii niż jej sparodiowanie. Bobby Handerson popisał się kreatywnością i wykreował własną religię. Cele miał przed sobą przynajmniej dwa: rozbawić ateistów i zasiać ziarno niepewności skłaniającej do przemyśleń w głowach wierzących. Zamierzenie pierwsze z pewnością zostało osiągnięte. Drugie z kolei mogło zderzyć się z pustą przestrzenią w obrębie czaszki, wzniecając ogień oburzenia. Nie będę koncentrować się na potencjalnym niepowodzeniu w przywracaniu równowagi między inteligencją i zaciemnieniem, a zwrócę uwagę na wartość "Ewangelii Latającego Potwora Makaronowego."

„Witaj
w cudownym świecie religii! Oto
ekscytujące chwile w świętości – politycy wiodą krucjaty,
narody prowadzają inwazje, a nauka blednie. Zmiany te przynoszą
możliwości religijne, jakich nie widziano od czasów Reformacji...
lub przynajmniej od czasu, gdy gnębione masy po raz pierwszy skupiły
się i wysłały na ten wielki, ożywczy, demokratyczny miting,
nazywany Stanami Zjednoczonymi Ameryki. Mając
to na uwadze, Kościół Flying Spaghetti Monster (FSM) zaprasza cię
byś nauczył się nieco więcej o nas samych. Chcielibyśmy
opowiedzieć ci wszystko o naszym Niebie, w którym jest Fabryka
Striptizerek i wielki Wulkan Piwny (...)”
Autor sprytnie przemyca wiele niedorzecznych aspektów funkcjonowania religii i mechanizmów przenikania jej do świata rzeczy prawdopodobnych, co gorsza- prawdziwych, w uznaniu rzeszy społeczeństwa. Niebezpieczne ogłupianie ludzi na szeroką skalę nakłada niewidzialne kajdany na wolność i sprawność samodzielnego myślenia, a to skutecznie hamuje rozwój samoświadomości i ewoluowanie w kierunku postępów w dziedzinach medycyny, biotechnologii, fizyki i wielu innych.
Zwraca uwagę na to, że inteligentny projekt stosuje antynaukową metodę (delikatnie określa ją jako niekonwencjonalną), zgodnie z którą najpierw definiowane są wnioski, a potem zbierane dowody, będąc zupełnie uczciwym. A jaką moc ma Flying Spaghetti Monster? Zmienia on dane naukowe, chcąc wywieść nas na manowce! Wszechświat wcale nie jest zbudowany z cząstek elementarnych i można go stworzyć w garnku. Wystarczy wziąć kawałek subatomowej "struny", czyli nitki makaronu i nadać jej unikalną wibrację, a następnie postąpić tak z pozostałymi. Coś w tym musi być, gdyż sporo elementów przyrody przybiera kształt tego mącznego produktu. Jeden z ważniejszych przykładów to materiał genetyczny. Nić DNA przypomina makaronowe świderki. Jednokomórkowe organizmy również imitują różne mączne formy. To niezbity dowód na to, że życie pochodzi od FSM.
W książce B. Handersona znajdziemy przekształcone fragmenty Biblii, odświeżone makaronową macką opisy świąt i tradycji, a także pełne humoru przerobione zdjęcia i rysunki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz