Kim jest twórca motywacyjnych drogowskazów? Gary J. Bishop urodził się i wychował w Glasgow w Szkocji. Po przeniesieniu się do USA wkroczył na ścieżkę rozwoju osobistego i zajmował się przede wszystkim ontologią i fenomenologią. Miał okazję prowadzić programy dla tysięcy osób na całym świecie, pomagając im skutecznie wprowadzać zmiany w życiu.
Po raz pierwszy zetknęłam się z autorem, gdy trafiłam na „Unf*ck yourself Napraw się!” Książka pozostawiła mnie w niebywałym stanie uskrzydlenia i energii do działania. Postanowiłam zagłębić się w twórczość Bishopa i skierowałam uwagę na „Skończ z tym sh*tem!” Ta lektura zapadła mi w pamięci pod wiszącym nad głową szyldem ze słowami: "Każdy rodzi się jako wielu ludzi, a umiera jako pojedynczy człowiek”, które wyszły z umysłu Martina Heideggera.
Choć ta niedługa pozycja coachingowa zwracała się do mnie jak do ofiary losu, a treści przeplecione slangiem ulicy powtarzały się jak playlista składająca się z jednej piosenki, to i tak wydobyłam z niej kilka racji, które podrasowały moje nastawienie życiowe.
Potęgą dzieciństwa jest potencjał do rozwijania się w każdym kierunku zasilony ciekawością i ekscytacją. Rzeczywistość postrzega się wtedy przez okulary przepuszczające magię i fantasy. Obsypane proszkiem cudowności wydarzenia codzienności wykluczały myślenie o innym czasie niż tu i teraz. Jako dzieci podziwialiśmy świat z zapartym tchem. Jak gąbka chłonęliśmy wszelkie doświadczenia, aż do momentu wykiełkowania samoświadomości w wieku nastoletnim, czyli ery poszukiwań tożsamości, trudnych pytań, zawodów emocjonalnych, rozczarowań. Czyha w niej pułapka autosabotażu, nieustannej walki z sobą samym, która odbiera poczucie szczęścia.
Musimy zdać sobie sprawę, że zostaliśmy wrzuceni w świat, ale to był jedyny moment, na który nie mieliśmy wpływu. W naszym życiu są elementy, których dla siebie nie wybraliśmy- uwarunkowania, które istniały przed nami i wymagały przystosowania. Dzień za dniem uwalnialiśmy się z łańcuchów, które spętały wolność do podejmowania decyzji. Jean-Paul Sartre ujął to trafnie, mówiąc: „Wolnością jest to, co robimy z tym, co zrobiono nam”.
W książce autor zamieścił cytaty innych znanych osobistości, autorytetów. Dzięki niemu zwróciłam na wartości płynące z aforyzmów Jonathana Swifta. „Mieć wizję to widzieć to, co niewidzialne”, z czemu zdecydowanie przyklaskuję. Mam nadzieję, że mnie również uda się zobaczyć w złożach kreatywności coś, co nie spotkało się jeszcze nigdy z obliczem pochłoniętych rozmyślaniem rewelatorów.
Ostatnie strony książki dosadnie przemówiły mi do rozumu. Przyjęłam je jako komendę do odnalezienia siebie w sobie. Kluczowym tego etapem jest odczucie ciężaru odpowiedzialności i konsekwencji, którego pozytywną stroną jest zdjęcie kajdan zakładnika rzeczywistości.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz