sobota, 22 listopada 2025

"Biologia uczy myśleć" - Arnold Mostowicz

Arnold Mostowicz, urodzony w Łodzi 6 kwietnia 1914 roku, był postacią o unikalnej dwoistości losu i kariery. Po ukończeniu studiów medycznych we Francji powrócił do Polski, by w czasie II wojny światowej pełnić rolę lekarza w łódzkim getcie (Litzmannstadt Getto). Te przeżycia, w tym pobyt w KL Auschwitz i innych obozach, uczyniły go jednym z najważniejszych kronikarzy, a swoje wspomnienia utrwalił w kluczowym dziele „Żółta Gwiazda i Czerwony Krzyż” (1988). Po wojnie porzucił medycynę na rzecz dziennikarstwa i publicystyki, osiągając stanowisko redaktora naczelnego renomowanego tygodnika satyrycznego „Szpilki” (1955–1969). W późniejszych latach zajął się popularyzacją nauki. Jednym z jego dokonań literackich jest "Biologia uczy myśleć".



Książka przypieczętowana chwytliwym tytułem to nie tylko zbiór suchych informacji, ale przede wszystkim przenikliwy manifest tego, jak nauka może kształtować sposób patrzenia na rzeczywistość. Autor pokazuje, że biologia jest intensywnie rozwijanym i ulepszanym z dnia na dzień narzędziem do rozumienia procesów, zjawisk także w innych dziedzinach, a także do zadawania pytań i dostrzegania powiązań tam, gdzie na na pierwszy rzut oka ich nie ma. 

Biologia uczy, że każde zjawisko ma przyczynę i konsekwencje. To nie tylko wiedza o genach, komórkach, porostach czy ekosystemach, ale ćwiczenie logicznego łączenia faktów.  Pokazuje, że wszystko jest częścią większej całości, co rozwija zdolność dostrzegania zależności w świecie społecznym, technologicznym czy kulturowym. To lekcja elastyczności intelektualnej, umiejętności adaptacji i krytycznego spojrzenia na dogmaty.  

Tytuł traktuję jako przesłanie, z którym trudno się nie zgodzić. Biologia uczy myśleć, gdyż jest zachętą do traktowania nauki nie tylko jako źródła wiedzy, ale jako szkoły życia. Biologia uczy nas na co dzień rozumieć konsekwencje działań w świecie przyrody i społeczeństwa, podchodzić do informacji rzeczowo i  krytycznie, czyli poddawać teorie falsyfikacji i weryfikacji.  

Dzięki publikacji lekarza Arnolda Mostowicza czytelnik nie tylko poszerza horyzonty poznawcze, ale przede wszystkim uczy się patrzeć na świat jak badacz- z ciekawością, dociekliwością i otwartością.  


wtorek, 11 listopada 2025

"Mój Stosunek do Kościoła" - J.N.I. Baudouin de Courtenay

 "Mój Stosunek do Kościoła" Jana Niecisława Ignacego Baudouina de Courtenay to operacja usunięcia wirusa indoktrynacji wykonana skalpelem rozumu i czystej logiki ukierunkowana na wyzwolenie umysłu aktem apostazji. Przypomina mi prototyp, pierwowzór "Boga urojonego" w wersji skondensowanej. 


Baudouin de Courtenay, wybitny językoznawca, używa tu swojego mistrzostwa w operowaniu słowem, demaskuje szramy na nieskazitelnie gładkiej tafli wiary ukazywanej publice, przedstawiając ją jako zjawisko socjologiczne, psychologiczne i w każdej z tych dziedzin szkodliwe dla racjonalnego rozwoju jednostki i społeczeństwa.

Każda strona to manifest wolnomyślicielstwa. Autor ukazuje ateizm jako odpowiedzialność za własny los i moralność bez udziału nadprzyrodzonych dozorców i interwencji czegoś, co jest wyniesione ponad potencjał Homo sapiens. Nasza moralność jest autoteliczna, co oznacza, że czynienie dobra jest celem samym w sobie. Może być ujęta jako minimalizacja cierpienia i maksymalizacja dobrostanu na podstawie mierzalnych konsekwencji.

Zamiast absolutnej wiary J.N.I. Baudouin de Courtenay stawia na piedestale krytyczną weryfikację, falsyfikowalność teorii i empiryczne podejście w zdobywaniu wiedzy. Formą szacunku dla rzeczywistości jest kwestionowanie założeń, rzetelne i uczciwe przeprowadzanie badań w celu dążenia do prawdy i odkrywania tajemnic natury.

J.N.I. Baudouin de Courtenay to polski lingwista o korzeniach francuskich. Był piewcą tolerancji, orędownikiem praw mniejszości i- co stanowi dla mnie ciekawostkę- kandydatem na Prezydenta Polski w 1922 roku. Obecnie uznawany jest za ojca fonologii i prekursora dwudziestowiecznych rewolucji językoznawczych.

niedziela, 21 września 2025

“Plemienni. Jak instynkty kulturowe mogą nas łączyć” - Michael Morris


Dziękuję Wydawnictwu Copernicus Center Press (https://ccpress.pl/) za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki “Plemienni. Jak instynkty kulturowe mogą nas łączyć”. 

Pozycja ta autorstwa Michaela Morrisa to interdyscyplinarna eksploracja zjawiska grupowości i współpracy. Pisarz z nieczęsto spotykaną dokładnością łączy osiągnięcia naukowe antropologii, ewolucjonizmu, socjologii, politologii, psychologii ewolucyjnej celem stworzenia spójnego obrazu mechanizmów, które ukształtowały człowieka jako istotę społeczną. Książka wyróżnia się na tle podobnych popularnonaukowych publikacji za sprawą swojej rzetelności popartej obszerną bibliografią i wszechstronnym przeglądem literatury. 

Książka odtwarza historię ludzkości- od formowania się hierarchii w plemionach aż po złożone struktury współczesnych społeczeństw. Każdy etap jest prześwietlany pod kątem korzyści płynących z życia w grupie. Wiele stron zapełnia analiza znaczenia tradycji i rytuałów. Autor argumentuje, że nie są one jedynie reliktami, lecz środkami, które cementują więzi społeczne i przekazują kluczowe informacje z pokolenia na pokolenie, stabilizując tym samym strukturę społeczną. Jednak najbardziej intrygujące są dla mnie rozdziały ujmujące biologiczne uwarunkowania socjalizacji, choć nie stanowią pokaźnej objętości książki. Dają pogląd na to, jakie mechanizmy i adaptacje służą przetrwaniu i rozwojowi grupy. 

Michael Morris koncentruje się przede wszystkim na historycznych, politycznych i socjologicznych determinantach kooperacji. Ukazuje, że ludzkie interakcje, choć zakorzenione w DNA, są w przeważającej mierze kształtowane przez czynniki kulturowe. Historię w przewadze pamiętam jako czas na odrabianie zadań z innych przedmiotów i z trzymaniem podbródka w obawie przed opadnięciem głowy w wyniku nagłego zaśnięcia. Nie jestem też tradycjonalistką i nie poddaję się synchronizacji z grupą, jeśli jej poglądy są sprzeczne z moimi. Właśnie ta rozbieżność stanowi cenne doświadczenie pozwalające nauczyć się rozumieć inne perspektywy. 

"Plemienni” to propozycja literacka, której wartość budują cegły precyzji, akuratności i obfitości faktów, wyczerpująca bibliografia i gruntowny przegląd literatury. Autor pedantycznie (co jest godne szacunku) analizuje historyczne, polityczne i społeczne tło przytoczonych informacji. To lektura zalecana każdemu, kto poszukuje dokumentnych odpowiedzi na fundamentalne pytania o tendencje i kierunki rozwoju społeczeństwa. Link załączam poniżej: 

https://ccpress.pl/plemienni/3-26-828 

Pomimo niezaprzeczalnych walorów naukowych książka może pozostawić z poczuciem intelektualnego deficytu. Moje subiektywne odczucia wskazują, iż brakuje tu wnikliwszego roztrząśnięcia i przeniknięcia w genetyczne, neurobiologiczne, psychologiczne uwarunkowania predyspozycji jednostek do zawiązywania grup. Ukontentowana byłabym większą filozoficzną refleksyjnością i uwzględnieniem opozycyjnych stanowisk na temat potrzeby przynależności, które wiodłyby do frapujących, zajmujących debat.    

piątek, 22 sierpnia 2025

"Autobiografia" - Daniel Dennett

 Daniel Dennett to jeden z “czterech jeźdźców” nowego ateizmu. Fakt ten zadziałał na mnie jak przynęta, na którą bez oporów dałam się złapać, sadowiąc swój umysł w literackiej reprezentacji myśli i emocji słynnego filozofa, zatytułowanej bezpośrednio "Autobiografią".  


Daniel Dennett wniósł nieopisany wkład w naukę, głównie poprzez prace z zakresu filozofii umysłu, procesów poznawczych oraz biologii ewolucyjnej. Główne koncepcje, którymi się zajmował, to świadomość jako skomplikowany proces przetwarzania przez mózg równolegle kilku informacji konkurujących ze sobą i wywołujących impakt na zachowanie; intencjonalność; moralność jako implikacja ewolucji; powiązania filozofii z innymi dziedzinami nauki. Moja pasja do dyscyplin przyrodniczych rezonuje z pełnym aprobaty stanowiskiem Dennetta jako zwolennika darwinizmu dowodzącego, że teoria ewolucji może wyjaśnić nie tylko złożoność biologiczną, ale także powstanie umysłu, wyższych funkcji poznawczych i świadomości. Jego całokształt dokonań uznać można za kluczowy w promowaniu dialogu między filozofią a neurologią, psychologią i kognitywistyką. 

Książka licząca ponad 500 stron mieści w swej objętości zawiły, niebanalny, obfitujący w nadzwyczajne sytuacje, barwny, upstrzony humorem, oryginalny, z pewnością daleki od rutyny żywot myśliciela. Na tę wielowymiarowość składają się wspomnienia z podróży, streszczenie kariery zawodowej, spotkania z licznymi osobistościami ze świata nauki, polityki czy show biznesu, anegdoty, subiektywne opinie na różne tematy. Tropiąc z zafrapowaniem echo słów Dennetta, nachodził mnie płynny proces identyfikacji wynikający z tego, iż w jego doświadczeniach, przeżyciach, nastawieniu, przekonaniach dostrzegałam często cząstkę siebie.  

Nie mogłam odeprzeć wrażenia, że na kartach książki przeglądam swoje własne koncepty i poglądy, które w efekcie odbicia od stronicowych luster uległy podbudowaniu i konserwacji- dzięki wyjaśniającym i oświetlającym ich rdzeń z nowej perspektywy zdaniom filozofa.  

"Autobiografia" objawia się jako inspirujący monolog, docelowo wewnętrzny dyskurs, który wspiera samopoznanie i autodiagnozę. Poznając sposoby realizacji pasji Daniela Dennetta, można poczuć się zmotywowanym do podejmowania inicjatyw i działań szczególnie dla nas ważnych, ulokowanych w kategorii aspiracji i pragnień. Jego życiowe lekcje można traktować jako niezwykle cenne mentorstwo.

czwartek, 10 lipca 2025

"Sześć łatwych kawałków" - Richard Feynman

Inherentną cechą fizyki kwantowej jest zdolność do wywoływania niewyzbywalnej ciekawości. Fizykiem, który swą osobowością i sposobem przekazu potrafi tę ciekawość zaspokoić, jest Richard Feynman. W "Sześciu łatwych kawałkach" tkwi niezwerbalizowane zaproszenie do eksploracji fascynujących tajemnic. 

Fizyka- jako fundamentalna nauka przyrodnicza- stanowi podstawę dla wielu innych dyscyplin. Richard Feynman jako prominentny popularyzator wiedzy poświęcił jeden ze swych wykładów na ukazanie wszechstronności i uniwersalności praw fizyki. W chemii ona odgrywa kluczową rolę w zrozumieniu budowy materii na poziomie atomowym i molekularnym. Bez fizyki trudno byłoby wyjaśnić zagadnienia biologiczne, mechanizmy fotosyntezy, przewodnictwa nerwowego czy nawet złożoność DNA. Przejście Feynmana do psychologii wydaje się mniej bezpośrednie, ale należy mieć na uwadze, iż neurobiologia będąca pomostem między biologią a psychologią w coraz większym stopniu korzysta z narzędzi i koncepcji fizycznych. Badania aktywności mózgu, percepcji zmysłowej czy nawet procesów myślowych wykorzystują techniki obrazowania, takie jak fMRI, które opierają się na zasadach fizyki jądrowej i magnetyzmu. Noblista omawia również istotę fizyki w rozwoju astronomii i geologii. 

Kiedy posmakujemy nieco wspaniałości nauki, nabierzemy entuzjazmu do odkrywania elementarnych pojęć i praw fizycznych. Jednym z nich jest energia, czyli w skrócie zdolność do wykonania pracy. Może występować w wielu formach jako miara możliwości do powodowania zmian. Zaznajomimy się w książce z energią: potencjalną grawitacji, kinetyczną, chemiczną, cieplną, jądrową, elektryczną, świetlną.

Nasz osobisty zasób leksykalny stale się będzie poszerzał, gdy zmierzymy się z wiedzą z zakresu astronomii, w tym z prawami Keplera, doświadczeniem Cavendisha, ciążeniem powszechnym, po czym od ogromnych skali kosmicznych przedostaniemy się do triumfów badawczych mechaniki kwantowej, która diametralnie przemieniła rozumienie rzeczywistości przez ludzki umysł. Z serca tejże wykładowej latarni mądrości iluminują tematy o interferencji fal elektronowych, przełomowych eksperymentach i zasadniczych regułach obowiązujących w analizie natury atomów. 


Richard Feynman zabiera czytelnika w drogę przez gęsty busz zawiłych, trudnych koncepcji, rozkładając je charakterystycznym, humorystycznym, obrazowym językiem na jasne, przystępne, zrozumiałe. Każdy rozdział oczarowuje komponentem wiedzy dostępnej kilkadziesiąt lat temu. Stanowi skuteczną stymulację intelektualną, dokładając się do powstania pasów startowych dla nowych zainteresowań. "Sześć łatwych kawałków" to książka oświecająca, nastawiająca wewnętrzny kompas na kierunek prawdy i zdrowego sceptycyzmu.

piątek, 2 maja 2025

“Pan od zwierząt” - Konrad Kuźmiński, Małgorzata Walczak

 “Pan od zwierząt” to pozostawiający w szoku, konsternacji i współczuciu dla zwierząt reportaż stanowiący konfrontację z ciemną stroną ludzkiej natury. Między wersami huczy echo intencjonalnych zaniedbań i cierpienia istot różnorodnych gatunków. Każdy rozdział prowadzi do refleksji, przemyśleń na istotne tematy, a ponadto wyostrza zmysły na detekcję nieodpowiedniego traktowania zwierząt we własnym otoczeniu.  

 

Konrad Kuźmiński to osoba, którą chciałoby się spotkać na swej drodze i bezpośrednio wyrazić podziw oraz respekt w związku z jego czynami, podjętymi inicjatywami i postawą. Nakreślony w książce portret ukazuje bezinteresownego obrońcę zwierząt, który kieruje się dobrem innych istot. Jego dobroczynne działania wynikają z altruizmu i głębokiej więzi ze zwierzętami. Poświęca się bezgranicznie, nawet kosztem własnego komfortu i przestrzeni życiowej. W swej misji ratowania pupili odznacza się zaangażowaniem, niezłomnością, zawziętością, nieposkromioną odwagą. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, iż często- jak nie codziennie- przystępuje do trudnych, ryzykownych, niebezpiecznych działań. 

“Pan od zwierząt” to dowód na to, jak ważna jest erudycja i fluencja językowa. Niechętnie wydaję negatywne sądy, aczkolwiek w tym przypadku uważam, że styl pisarski reporterki zgasił nieco znakomity pomysł na książkę. Wydaje się ona niedopracowana, oszczędna w słowach i figurach retorycznych, pobieżnie opisująca relacje Konrada, sprawiająca wrażenie pisanej w pośpiechu, aby nikt inny nie wykradł koncepcji. Inny autor pokroju Adama Higginbothama mógłby wynieść go na wyższy poziom, tworząc coś przenikającego do samego zalążka świadomości i wdzierającego się do wnętrza emocjonalnych wulkanów skłaniających do konstruktywnego działania na rzecz empatycznego obchodzenia się z przedstawicielami fauny.  


Reportaż niewątpliwie rezonuje z aktualnymi wyzwaniami, w tym ignorancją i bezczynnością policji, nieprecyzyjnych przepisów, mało dotkliwych konsekwencji wykroczeń. Mam nadzieję, że postać Konrada Kuźmińskiego będzie porywać do działań współgrających z aktualnym przesłaniem, że odzwierciedleniem naszego człowieczeństwa jest to, jak traktujemy wszystkie żywe istoty, z którymi dzielimy planetę. 

sobota, 29 marca 2025

"Katastrofa Challengera” - Adam Higginbotham

 “Katastrofa Challengera” ukazuje obszerną historię podboju Kosmosu przez Stany Zjednoczone wieloaspektowo. Z jednej strony prezentuje rozległy zasób informacji niczym solennie przygotowane kompendium, a z drugiej wykazuje cechy narracji obyczajowej, kreśląc portrety kluczowych osób.  

Wielostronicowy reportaż charakteryzuje się implementacją rozległego korpusu wiedzy z zakresu astrofizyki, inżynierii lotniczej i kosmicznej, polityki. Wyraziście zapamiętałam tzw. “komedię płytkową.” Kierownik projektu podsumował ją stwierdzeniem: “To straszna praca. Ludzie zajmujący się produkcją byli przerażeni.” Obawy, rzecz jasna, były uzasadnione. Wymogi postawione płytkom zmieniały się wraz z pojawiającymi się diagnozami opóźniającymi pierwszy lot. Tu istotnym wkładem w badania ich właściwości fizykomechanicznych podzielił się Tom Moser, który przykleił płytki do hamulców aerodynamicznych samolotów T- 38, przetestował je i na koniec skonstatował: “To nie powinno się wydarzyć.”  Kształtowanie oraz mocowanie dziesiątek tysięcy delikatnych płytek było skomplikowane, żmudne i trwające kilka lat.  


Pierwszy start wahadłowca Columbia wiązał się z wieloma zagrożeniami, ale droga powrotna była nie mniej obarczona nieznanym ryzykiem. Inżynierowie NASA przeprowadzili tysiące symulacji w tunelu aerodynamicznym, aby obliczyć siły oddziałujące na skrzydła lecącego statku kosmicznego. Ciekawostką było to, że gwałtowne zderzenie z gęstniejącym powietrzem spowodowało, że cząsteczki gazów zdysocjowały, tracąc elektrony i tworząc wokół Columbii powłokę zjonizowanej plazmy, która blokowała komunikację radiową. John Young (asystował mu BobCrippen) ostatecznie bezbłędnie i płynnie osadził wahadłowiec na pasie startowym. Wprowadzając do całokształtu nieco humoru, reporter dodał, iż gdy pilot wyszedł z orbitera, Pinky Nelson podobno pomyślał, że miał przed sobą człowieka zdumionego tym, że żyje.  

Drugim wahadłowcem symbolizującym ducha pionierów Ameryki był Challenger nazwany tak na pamiątkę okrętu brytyjskiej Królewskiej Marynarki Wojennej, który odbył pierwszą w historii wyprawę oceanograficzną. Dziewiczy lot promu odbył się 4 kwietnia 1983 roku. Przed jego lotem zespół inżynierów sprawdzał stan rakiet nośnych na paliwo stałe po drugiej misji Columbii, które spadły na spadochronach do Atlantyku. Technicy już wtedy zauważyli anomalię, a mianowicie jedna z uszczelek typu O-ring była poważnie uszkodzona. Raport jednak w obliczu innych problemów nie zyskał wysokiego priorytetu. Co więcej, analitycy Wigginsa ocenili, że poszczególne rakiety doświadczają awarii raz na 34- 59 startów, ale komitet ds. bezpieczeństwa promów kosmicznych bez skrupułów odrzucił te wnioski, nawołując do optymizmu i zniekształcając znacząco te liczby.  

Sprawa O- ringów ciągnie się przez wiele stronic - aż do śledztwa w sprawie katastrofy Challengera. Nim jednak dojdziemy do tytułowej kwintesencji dzieła, zapoznamy się z przebiegiem innych, ekscytujących, zaskakujących misji kosmicznych. Jedną z nich stanowi polowanie na utracone wcześniej satelity. Tom Moser wykazał się pomysłowością, projektując w kilka miesięcy Stingera, czyli pięciometrową stalową włócznię otoczoną okrągłą klatką, a jej skutecznym operatorem został Allen- jeden z załogi Discovery. Złapanie obiektów po wielogodzinnych zmaganiach wyniosło NASA na pierwsze strony gazet jako instytucję, dla której przekraczanie granic to czynność rutynowa.  

Adam Higginbotham zadbał o szczegóły, opisując kompleksowo etapy konstruowania rakiet oraz sporządzania paliwa. Kotwiczące w moim umyśle były wzmianki o tym, że mieszanka paliwowa wyróżniała się taką lotnością, iż jedna iskra spod buta na podłodze fabryki spowodowałaby katastrofalną eksplozję (niezbędne było specjalne obuwie ochronne).  

W największym stopniu utkwiła mi w pamięci postać Rona McNaira. Był to fizyk i astronauta NASA, który zginął w katastrofie wahadłowca Challenger w 1986 roku. Specjalizował się w fizyce laserowej. Pokonując rasistowskie deprecjonowanie własnej wartości, przeszkody, piął się po szczeblach etapów edukacyjnych pracowitością, ambicją, sumiennością. Uzyskał doktorat z fizyki w Massachusetts Institute of Technology (MIT) z determinacją mogącą zainspirować nawet tych z ulotnym zapałem i kruchym entuzjazmem.  

W śledztwie prowadzonym celem dokładnego wyjaśnienia okoliczności katastrofy uczestniczył Richard Feynman- naukowiec, którego książkom zawdzięczam intelektualne podróże po areałach nieznanych mi zagadnień, a ponadto wzmożoną motywację do pozostania autodydaktą i przekraczania granic lęku przed wyzwaniami. Autor utkał portret noblisty sentymentalnie i oddając celnie jego temperament. “Feynman bardziej niż z sukcesów naukowych dumny był ze swojej umiejętności demaskowania podstępów i sztuczek.” 

Opis prac Komisji Rogersa oraz innych zespołów uczestniczących w dochodzeniu wywołuje fale emocji podobne do tych, z którymi zmierzyć musieli się nurkowie przeczesujący wody oceaniczne w poszukiwaniu elementów statku kosmicznego i rakiet. Szczątki zanurzone były na ogromnym obszarze i dużej głębokości. Zatrważająca perspektywa wypłynęła po czasie, gdy wysnuto hipotezę, iż siedmioro członków Challengera mogło żyć do momentu uderzenia o taflę oceanu. Komisja Rogersa zawarła wnioski w 230- stronicowym raporcie, a ich treść była druzgocąca na miarę konstatacji, iż “przez ponad dekadę starano się zrobić zbyt wiele za pomocą zbyt skąpych środków.” 

"Katastrofa Challengera" to prawdziwa uczta dla umysłu wprawiająca w podziw precyzją, erudycją i pasją. Stworzona została tak, iż można odczuć, jakoby samemu uczestniczyło się w opisywanych wydarzeniach. Skrupulatny research, przeselekcjonowane zbiory danych, dogłębna analiza i absorbująca, pouczająca opowieść – to cechy, które wyróżniają reportaż. Imponująca jest rozległość źródeł, jakie zostały wykorzystane. Adam Higginbotham wykonał pracę, która zasługuje na uznanie, toteż stawiam ocenę 10/10.